36 myśli na temat “Co czytamy na marcowy Stolyk i kiedy się spotykamy?

  1. Jak najbardziej po Pyrkonie, osobiście optowałbym nawet za piątkiem 30, ale jak pamiętam komuś piątki nie pasują.
    Może zastanówmy się z wyprzedzeniem nad lekturami na następne stolyki, bo ostatnio co propozycja słychać tylko „dr,tl”.

  2. A co znaczy „dr,tl”?

    Propozycjens:

    Bradbury: Człowiek ilustrowany, Jakiś potwór tu nadchodzi – bo nie czytałem
    Lem: cokolwiek się nada
    Stephenson: Cryptonomicon – już czytałem i dobrze się bawiłem
    Palahniuk: Podziemny krąg – skoro Burakami można, to i Palahniuka można
    MartinGRR: Piaseczniki
    Dukaj: Król bólu
    Burgess: Mechaniczna pomarańcza
    Pohl: Gateway:brama do gwiazd
    Heinlein: Luna to surowa pani
    i jeszcze
    Snerg: Robot

    Nie wszystko z tego czytałem, o niektórych słyszałem i chętnie przeczytam.

  3. Ja bym obstawał za tym, by stolyki odbywały się w środy i czwartki. Tylko wtedy mam czas popołudniami.
    Skoro można proponować 1200stronicową kobyłę, jaką jest Cryptonomicon, to bez oporu proponuję dylogię „Hyperiona”. Stron tyle samo, ale marginesy większe.

  4. Jakby nie była to środa, tylko dowolny inny dzień, to może bym się pojawił. Generalnie mam taki zamiar, o ile zdobędę jakoś książkę. Ale środy mam zupełnie wieczorem zajęte.

  5. Unikałbym zbiorów opowiadań i antologii, chociaż przyznam, że spotkanie o „SF” było słodkorożcowe. Może być „Mechaniczna” – odświeżę sobie film może. A jeśli „Mechaniczna”, to do kompletu proponuję przeczytać „Tubylców z betonowej dżungli” Armera.

  6. Ja już też przygotowałam się na Twardocha. 🙂 I podoba mi się pomysł Burgessa na kwiecień, bo od dawna mam na półce, ale jakoś nie miałam dotąd okazji przeczytać. 🙂

  7. Mnie też środa się połamała, tzn. jeżeli bym zdążył, to ew. na część artystyczną, ale nie literacką, bo o 17:00 mam spotkanie jedno ważne… Ale głosowałbym za piątkiem.

  8. Nosix, na fejsie się jeszcze spytaj, bo nie wszyscy tu zaglądają.

    Mnie w sumie taki piątek pasuje bardziej niż środa… zresztą ja w ogóle nastawiam się na część nieoficjalną, bo o Twardochu do powiedzenia wiele nie mam.

  9. Bo ja ostatnio w ogóle mało jadam ;-). Ale mogę posługiwać się mniej gastrycznymi alegoriami, np. „A ja najsampierw zamierzałem obszczekać Twardocha, ale minęło 48 godzin i mi przeszło, więc najwyżej trochę powarczę”.

    1. Po prostu nie lubię dyskusji, w których wszyscy się ze sobą zgadzają.
    2. Często lektura, którą krytykuję, wywołała głębokie poruszenie wewnętrzne (ale nie w układzie trawiennym) i odczuwam silny bodziec, by wystąpić przeciwko takiemu zdalnemu wkraczaniu z butami w duszę.
    3. Ale najczęściej jednakowoż odczuwam silne wrażenie, że pod warstwą marketingu oraz sztucznych figur językowych w rzeczywistości nic tam po prostu nie ma. Więc co tu chwalić?

  10. Ad1. Całkowita zgoda.

    A poza tym ja się nie czepiam, tylko odnoszę wrażenie, że nic ci się ostatnio nie podobało i w związku z tym może wypadałoby coś bardziej w twoim guście zaproponować.

  11. Zaraz:
    1. „Jak przeżyć w fantastycznonaukowym wszechświecie” Charlesa Yu – podobało
    2. „Głos Pana” Stanisława Lema – nie byłem
    3. „Pieśń czasu” Iana R. MacLeoda – nie byłem?!?! Jak to możliwe?
    4. „Las ożywionego mitu” Roberta Holdstocka – niezbyt podobało, ale dałem się Wam przekonać
    5. antologię „Science Fiction” – podobało
    6. „Kronikę ptaka nakręcacza” Harukiego Murakamiego – nie podobało i nie dałem się przekonać

    Znakiem tego średnio mam pół na pół mniej więcej, odliczając wstrzymanie się od głosu na nieobecnościach. Faktycznie, oznacza to, że przez ostatnie pół roku byłem albo nieobecny, albo krytyczny, bowiem książki mają przede wszystkim zachwycać, czyli znajdować się w górnej przedziałce skali.

Dodaj odpowiedź do Shadowmage Anuluj pisanie odpowiedzi