51 myśli na temat “Co czytamy w listopadzie/wczesnym grudniu?”
Padł też pomysł, żeby poczekać na „Zagrodę Zębów” Szostaka i teraz omówić coś zagranicznego: Poe vs Atwood. Przychylałbym się do tej drugiej wersji, bo „Dom z liści” to cegła i raczej w listopadzie się z nim nie wyrobimy, a Piskorski to zapewne dobre lub średnie czytadło i nic więcej.
Jestem za wersją obcojęzyczną.
Z polskiej fantastyki to raczej nic nie znajdziemy – ten Szostak jest interesujący, ale czy to nie jest czasem już literatura wysoka ?
Może fantastyka słowiańska?
Poe lub Atwood – dla mnie jedno i drugie dobre, delikatnie skłaniam się nawet ku Edgarowi Allanowi!
Ja też za Edgarem.
Poe czytałem ze 2 lata temu, więc raczej nie chce mi się odświeżać (zresztą najpierw warto by było zdecydować co, bo co zbiór, to inny skład).
Atwood – już głosowałem za „Opowieścią podręcznej”, więc podtrzymuję.
Szostak spoko może poczekać, Danielewski też chętnie, ale to perspektywa kilku miesięcy. Piskorski sympatyczny. ale… chyba tylko sympatyczny.
Ewentualnie proponowałbym ten: http://baza.fantasta.pl/ksiazka.php?id=6267
Zbiór przytoczony przez Ciebie Staszku jest, w mojej opinii, nieco zbyt klasyczny, ale ostatecznie może być, w sytuacji, kiedy nie mamy czasu czytać niemal 800 stronicowych – ale najbardziej kompletnych – „Opowieści miłosnych, śmiertelnych i tajemniczych”. Co na to reszta, bo widzę, że nie ma ogólnego entuzjazmu?
Ożywię się, a co.
A może Przedmurze? Sedeńkowe, nie Staszkowe.
Chyba kiedyś pojawił się ten pomysł, ja nie mam nic przeciwko, ale nie pamiętam, co inni mówili.
To zagłosujmy. Może na zasadzie zaznaczenia „TAK/NIE” przy każdym tytule? Mój głos nieskomplikowany:
Atwood TAK
Poe TAK
„Przedmurze” TAK
Atwood NIE (Staszku, pamiętasz o moim wpisie na FB? 😀 )
Poe TAK
Przedmurze NIE
Pamiętam, napiszę kiedyś. 🙂
Atwood TAK
Poe NIE
Przedmurze Tak, ale nie teraz 😛
Atwood Nie
POE Nie
Sedeńko Tak
Poe Tak
Reszta Nie
Atwood – 2 głosy
Poe – 3 głosy
Przedmurze – 2/3 głosy (Shadowa nie liczyłem, bo pisał, że nie teraz)
Kto da więcej?
Przedmurze tak, inne głos wstrzymujący
(uwaga: nie ma mnie 12-22, czyli jeśli spotkanie w tym czasie, nie liczcie mojego głosu)
Poe nie
Atwood uwuntualnie
Przedmurze uwuntualnie
Pora chyba podsumować. Jeśli „uwuntualnie” policzymy jako pół głosu, no to mamy:
Atwood: 2,5
Poe: 3
Przedmurze: 2,5
(w wypadku Przedmurza nie liczę głosu Tymka; głos Adama na tę książkę liczy się, jeśli zrobimy spotkanie poza przedziałem „12–22 grudnia”).
W tej sytuacji możemy zrobić w grudniu kameralne spotkanie o Poem – jeśli Maciek i Patryk będą, to zawsze trzy osoby – a na styczeń wziąć Przedmurze. Co Wy na to?
Ja jestem za, nigdzie na święta się nie wybieram.
Przedmurze na styczeń OK.
W moim przypadku w grę wchodzi tylko ostatni tydzień. Ale muszę wiedzieć już teraz, żeby sobie książkę na urlop zabrać.
Okej, u mnie w grudniu było ciężko i nic nie zrobiłem, nic nie ustaliłem, nic nie przeczytałem. Więc chyba zawieśmy tego Poego i Przedmurze rzeczywiście na końcówkę miesiąca. Może zupełną końcówkę, np. wtorek 31 stycznia o 17?
W takim wypadku mnie nie będzie, między 27 a 4 mam urlop. Ale to i tak nic straconego, do Przedmurza mnie w ogóle nie ciągnie.
A co inni myślą o wtorku 31 stycznia o 17.00 (jako terminie dyskusji nad „Przedmurzem”)?
Na razie nic nie myślę, będę się myślał po powrocie z Włoch 😛
To co, „Przedmurze” we wtorek 31 stycznia o 17?
Czyly wtorek. A gdzie się spotykamy???
A ja przeczytałem – i może nawet bym przyszedł. Zobaczymy.
Ja nie przeczytałem, chyba nie przeczytam, ale może bym przyszedł 😀
@Tymek: Zawsze możesz przeczytać tylko kawałek, akurat w przypadku antologii to za mocno nie przeszkadza. 😉
Przeczytałem, ale pracuję 😦
Tj. żałuję, że nie przyjdę, bo tej antologii wolałbym nie czytać.
@Cairns: Miało być pewnie „nie żałuję”? 😉
@Wszyscy: To niech zamarznie wtorek o 17, najwyżej spotkamy się w trójkę czy coś (Krzysztof, ja, potencjalnie Tymek i Adam). Na miejsce proponuję Kafkę – zgodnie z zasadą płodozmianu – ale jeśli przychodzący wyrażą inną wolę, to jak dla mnie może być i Tarabuk.
Precyzyjnie,
żałuję, że nie przyjdę i żałuję, że czytałem tę antologię.
Przyjdę w okolicy 17:15-30. Ale przyjdę:)
Oj, czyli to wczoraj było? Oj.
Zgadza się. Widzę, że to już mała epidemia, bo sam wcześniej w poniedziałek poszedłem na coś, co tak naprawdę było we wtorek. Więc wirtualnie empatyzuję.
Jeśli Atwood, to proponowałbym coś innego, może “Oryks i Derkacz”? “Opowieści podręcznej” są dla mnie zbyt łopatologiczne, wtórne i mało w nich SF. Nie chcę do tego wracać. Ale z chęcią dam Atwood drugą szansę 🙂
Może być „Oryks i Derkacz”!
`Oryx and Crake’ brzmi ciekawie – czytałem zaraz po wydaniu, chętnie do tego wrócę (zapewne z planem na dwa kolejne tomy).
Proponuję:
Iain M Banks
Cory Doctorov
Samuel Delany
Peter F. Hamilton
Ups, przegapiłem komentarz. Doctorowa czy Delany’ego chętnie nawet bym coś przeczytał.
Czy masz może jakieś propozycje, jeśli chodzi o tytuły?
W PL Doctorova jest tylko YA Mały Brat, i super opowiadanie – Kiedy sysadmini rządzili światem.
Samuel Delany – osiągalne jest
Gwiazda Imperium (Empire Star 1966) – to kiedyś przeglądałem, ale czytałem część plot na WIKI i z chęcią przeczytałbym.
Babel-17 (1966, Nebula) – świetne, o języku
Punkt Einsteina – to mi się niepodobało
Czyli proponuję:
Cory Doctorov – Mały Brat
lub
Samuel Delany – Gwiazda Imperium
To może i „Mały brat”, i „Sysadmini” (jeśli zdobędziemy)? Co myśli reszta?
Brak Doctorova w mojej dzielnicowej bibliotece kategorycznie go przekreśla. „Gwiazda imperium” może być, ale „Oryks i Derkacz” wciąż pozostaje w stawce.
No to oddaję głos na Gwiazdę Imperium Chipa Delany
Ja się wstrzymuję – Atwood, Delany i Doctorow są dla mnie tak samo atrakcyjni. Dopowiem tylko, że Delany ma raptem 75 stron w angielskim wydaniu (i 150 w polskim), więc jeślibyśmy go wybrali, może byłby sens dorzucić coś jeszcze (np. jakieś opowiadanie)?
Wiecie, po Babel-17 mam wrażenie, że te zdania są nabite znaczeniami, ukrytymi znaczeniami, metaforami.
Babel fajne, choć nie jestem przekonany czy aby w dawnych czasach o niej nie rozmawialiśmy. Natomiast te nowelki Delany’ego słabe są, nic z nich nie pamiętam 😛
Padł też pomysł, żeby poczekać na „Zagrodę Zębów” Szostaka i teraz omówić coś zagranicznego: Poe vs Atwood. Przychylałbym się do tej drugiej wersji, bo „Dom z liści” to cegła i raczej w listopadzie się z nim nie wyrobimy, a Piskorski to zapewne dobre lub średnie czytadło i nic więcej.
Jestem za wersją obcojęzyczną.
Z polskiej fantastyki to raczej nic nie znajdziemy – ten Szostak jest interesujący, ale czy to nie jest czasem już literatura wysoka ?
Może fantastyka słowiańska?
Poe lub Atwood – dla mnie jedno i drugie dobre, delikatnie skłaniam się nawet ku Edgarowi Allanowi!
Ja też za Edgarem.
Poe czytałem ze 2 lata temu, więc raczej nie chce mi się odświeżać (zresztą najpierw warto by było zdecydować co, bo co zbiór, to inny skład).
Atwood – już głosowałem za „Opowieścią podręcznej”, więc podtrzymuję.
Szostak spoko może poczekać, Danielewski też chętnie, ale to perspektywa kilku miesięcy. Piskorski sympatyczny. ale… chyba tylko sympatyczny.
To na co się decydujemy?
Jak rozumiem, do wyboru jest Poe i Atwood. Ale może faktycznie warto najpierw ustalić, co z Poego dajemy pod głosowanie? Ja bym proponował „Opowieści niesamowite” w przekładzie Leśmiana (są i w sieci: http://biblioteka.kijowski.pl/poe%20edgar%20allan/opowie%9Cci%20niesamowite.pdf). Ktoś ma inny pomysł?
Ani Poe, ani Atwood
Ewentualnie proponowałbym ten: http://baza.fantasta.pl/ksiazka.php?id=6267
Zbiór przytoczony przez Ciebie Staszku jest, w mojej opinii, nieco zbyt klasyczny, ale ostatecznie może być, w sytuacji, kiedy nie mamy czasu czytać niemal 800 stronicowych – ale najbardziej kompletnych – „Opowieści miłosnych, śmiertelnych i tajemniczych”. Co na to reszta, bo widzę, że nie ma ogólnego entuzjazmu?
Ożywię się, a co.
A może Przedmurze? Sedeńkowe, nie Staszkowe.
Chyba kiedyś pojawił się ten pomysł, ja nie mam nic przeciwko, ale nie pamiętam, co inni mówili.
To zagłosujmy. Może na zasadzie zaznaczenia „TAK/NIE” przy każdym tytule? Mój głos nieskomplikowany:
Atwood TAK
Poe TAK
„Przedmurze” TAK
Atwood NIE (Staszku, pamiętasz o moim wpisie na FB? 😀 )
Poe TAK
Przedmurze NIE
Pamiętam, napiszę kiedyś. 🙂
Atwood TAK
Poe NIE
Przedmurze Tak, ale nie teraz 😛
Atwood Nie
POE Nie
Sedeńko Tak
Poe Tak
Reszta Nie
Atwood – 2 głosy
Poe – 3 głosy
Przedmurze – 2/3 głosy (Shadowa nie liczyłem, bo pisał, że nie teraz)
Kto da więcej?
Przedmurze tak, inne głos wstrzymujący
(uwaga: nie ma mnie 12-22, czyli jeśli spotkanie w tym czasie, nie liczcie mojego głosu)
Poe nie
Atwood uwuntualnie
Przedmurze uwuntualnie
Pora chyba podsumować. Jeśli „uwuntualnie” policzymy jako pół głosu, no to mamy:
Atwood: 2,5
Poe: 3
Przedmurze: 2,5
(w wypadku Przedmurza nie liczę głosu Tymka; głos Adama na tę książkę liczy się, jeśli zrobimy spotkanie poza przedziałem „12–22 grudnia”).
W tej sytuacji możemy zrobić w grudniu kameralne spotkanie o Poem – jeśli Maciek i Patryk będą, to zawsze trzy osoby – a na styczeń wziąć Przedmurze. Co Wy na to?
Ja jestem za, nigdzie na święta się nie wybieram.
Przedmurze na styczeń OK.
W moim przypadku w grę wchodzi tylko ostatni tydzień. Ale muszę wiedzieć już teraz, żeby sobie książkę na urlop zabrać.
Okej, u mnie w grudniu było ciężko i nic nie zrobiłem, nic nie ustaliłem, nic nie przeczytałem. Więc chyba zawieśmy tego Poego i Przedmurze rzeczywiście na końcówkę miesiąca. Może zupełną końcówkę, np. wtorek 31 stycznia o 17?
W takim wypadku mnie nie będzie, między 27 a 4 mam urlop. Ale to i tak nic straconego, do Przedmurza mnie w ogóle nie ciągnie.
A co inni myślą o wtorku 31 stycznia o 17.00 (jako terminie dyskusji nad „Przedmurzem”)?
Na razie nic nie myślę, będę się myślał po powrocie z Włoch 😛
To co, „Przedmurze” we wtorek 31 stycznia o 17?
Czyly wtorek. A gdzie się spotykamy???
A ja przeczytałem – i może nawet bym przyszedł. Zobaczymy.
Ja nie przeczytałem, chyba nie przeczytam, ale może bym przyszedł 😀
@Tymek: Zawsze możesz przeczytać tylko kawałek, akurat w przypadku antologii to za mocno nie przeszkadza. 😉
Przeczytałem, ale pracuję 😦
Tj. żałuję, że nie przyjdę, bo tej antologii wolałbym nie czytać.
@Cairns: Miało być pewnie „nie żałuję”? 😉
@Wszyscy: To niech zamarznie wtorek o 17, najwyżej spotkamy się w trójkę czy coś (Krzysztof, ja, potencjalnie Tymek i Adam). Na miejsce proponuję Kafkę – zgodnie z zasadą płodozmianu – ale jeśli przychodzący wyrażą inną wolę, to jak dla mnie może być i Tarabuk.
Precyzyjnie,
żałuję, że nie przyjdę i żałuję, że czytałem tę antologię.
Przyjdę w okolicy 17:15-30. Ale przyjdę:)
Oj, czyli to wczoraj było? Oj.
Zgadza się. Widzę, że to już mała epidemia, bo sam wcześniej w poniedziałek poszedłem na coś, co tak naprawdę było we wtorek. Więc wirtualnie empatyzuję.
Przy okazji – jakieś pomysły na kolejny miesiąc? Triumwirat zebrany na spotkaniu (Flamenco, Adam i ja) nie podjął żadnych decyzji. Niektóre pomysły można pościągać stąd: https://stolyklyteracki.wordpress.com/2016/09/29/co-czytamy-w-pazdzierniku/. Może „Opowieść podręcznej”?
No , było 😉
Jeśli Atwood, to proponowałbym coś innego, może “Oryks i Derkacz”? “Opowieści podręcznej” są dla mnie zbyt łopatologiczne, wtórne i mało w nich SF. Nie chcę do tego wracać. Ale z chęcią dam Atwood drugą szansę 🙂
Może być „Oryks i Derkacz”!
`Oryx and Crake’ brzmi ciekawie – czytałem zaraz po wydaniu, chętnie do tego wrócę (zapewne z planem na dwa kolejne tomy).
Proponuję:
Iain M Banks
Cory Doctorov
Samuel Delany
Peter F. Hamilton
Ups, przegapiłem komentarz. Doctorowa czy Delany’ego chętnie nawet bym coś przeczytał.
Czy masz może jakieś propozycje, jeśli chodzi o tytuły?
W PL Doctorova jest tylko YA Mały Brat, i super opowiadanie – Kiedy sysadmini rządzili światem.
Samuel Delany – osiągalne jest
Gwiazda Imperium (Empire Star 1966) – to kiedyś przeglądałem, ale czytałem część plot na WIKI i z chęcią przeczytałbym.
Babel-17 (1966, Nebula) – świetne, o języku
Punkt Einsteina – to mi się niepodobało
Czyli proponuję:
Cory Doctorov – Mały Brat
lub
Samuel Delany – Gwiazda Imperium
To może i „Mały brat”, i „Sysadmini” (jeśli zdobędziemy)? Co myśli reszta?
Brak Doctorova w mojej dzielnicowej bibliotece kategorycznie go przekreśla. „Gwiazda imperium” może być, ale „Oryks i Derkacz” wciąż pozostaje w stawce.
No to oddaję głos na Gwiazdę Imperium Chipa Delany
Ja się wstrzymuję – Atwood, Delany i Doctorow są dla mnie tak samo atrakcyjni. Dopowiem tylko, że Delany ma raptem 75 stron w angielskim wydaniu (i 150 w polskim), więc jeślibyśmy go wybrali, może byłby sens dorzucić coś jeszcze (np. jakieś opowiadanie)?
Wiecie, po Babel-17 mam wrażenie, że te zdania są nabite znaczeniami, ukrytymi znaczeniami, metaforami.
Czy czytaliście/słyszeliście o Dhalgren?
https://en.wikipedia.org/wiki/Dhalgren#Publishing_history
Babel fajne, choć nie jestem przekonany czy aby w dawnych czasach o niej nie rozmawialiśmy. Natomiast te nowelki Delany’ego słabe są, nic z nich nie pamiętam 😛